Ja Jestem
- Mariola Szyszkiewicz
- 9 paź
- 2 minut(y) czytania
✨ Samorealizacja w Chrystusie – droga ku pełni, która nie jest z tego świata
W świecie, który nieustannie woła: „Spełnij się!”, „Zrealizuj swój potencjał!”, „Bądź sobą!”, łatwo ulec złudzeniu, że samorealizacja to droga do szczęścia. Ale czym jest „ja”, które próbujemy zrealizować? Czy to suma naszych pragnień, ambicji, talentów? Czy może coś głębszego, ukrytego pod warstwą oczekiwań i lęków?
Ksiądz Tadeusz Dajczer w Rozważaniach o wierze prowadzi nas przez duchową ścieżkę, która nie zaczyna się od „ja”, lecz od spotkania z Chrystusem. To nie psychologiczna konstrukcja tożsamości, lecz egzystencjalne przylgnięcie do Miłości, która mnie zna głębiej niż ja sam.

🌿 Samorealizacja jako ogołocenie
Paradoksalnie, w Chrystusie samorealizacja nie polega na dodawaniu, lecz na odejmowaniu. To droga ogołocenia – z iluzji, z fałszywych obrazów siebie, z pragnienia kontroli. Dajczer pisze o „ubóstwie duchowym” jako postawie dziecięctwa – uznaniu własnej bezradności i oczekiwaniu wszystkiego od Boga. To nie jest rezygnacja z siebie, lecz odkrycie, że moje prawdziwe „ja” rodzi się w relacji, nie w izolacji.
Chrystus nie przychodzi, by uczynić mnie „lepszą wersją siebie”. On przychodzi, by mnie przemienić – przez krzyż, przez pustynię, przez Eucharystię. Samorealizacja w Nim to nie projekt, lecz proces łaski.

🔥 Realizacja przez przylgnięcie
Dajczer mówi o wierze jako „przylgnięciu do Chrystusa”. To słowo – przylgnięcie – jest pełne czułości i radykalizmu. Nie chodzi o intelektualne przekonanie, lecz o całkowite oddanie. W tym oddaniu rodzi się nowa tożsamość – nie zbudowana na sukcesach, lecz na miłości, która nie zawodzi.
W Chrystusie nie muszę „zasługiwać” na spełnienie. Ono jest mi dane – jako dar, nie jako nagroda. Moje życie staje się odpowiedzią, nie projektem. A to, co we mnie najgłębsze, zaczyna żyć – nie dla siebie, lecz dla Niego i dla innych.
🌌 Pełnia, która przekracza siebie
Samorealizacja w Chrystusie to wejście w tajemnicę: że jestem stworzona nie po to, by błyszczeć, lecz by świecić Jego światłem. Że moje talenty, pasje, nawet moje cierpienia – mogą stać się miejscem Jego obecności. Że najgłębsze spełnienie to nie sukces, lecz świętość – cicha, ukryta, czasem niezrozumiana.
To droga, którą idzie się nie samotnie, lecz w Kościele, w wspólnocie, w modlitwie. To droga, która nie kończy się na tym świecie, lecz prowadzi ku wieczności.
💫 Zakończenie: Nie jestem sobą, dopóki nie jestem w Nim
Pisanie, blogowe przestrzenie, refleksje – to już jest samorealizacja w Chrystusie, jeśli są odpowiedzią na Jego miłość. Nie muszę być „doskonała”. Wystarczy, to że jestem prawdziwa – w Nim, z Nim, dla Niego.
Bo tylko w Chrystusie człowiek staje się sobą naprawdę.




Komentarze