Twarz Marilyn Monroe
- Mariola Szyszkiewicz
- 30 mar
- 4 minut(y) czytania
Twarz Marilyn Monroe na podświetlonym olbrzymim bilboardzie, na szczycie ogromnego wieżowca. - Tak mamy kontakt Myszko, niech cię to nie dziwi, pisz. Dziewczyno! - A teraz wielka cisza. Coś wyjęło a mojej duszy..... Ogromny wieżowiec w końcu ulicy tonie w mgielnej poświacie. Jest tak daleko, Jezu , trudno mi pisać. Kobieta szczupła, skąpo odziana, jakby w coś z lamparciej skóry, piękna, wysoka, z burzą długich, czarnych włosów. Ona z kolei jest w puszczy, czy w dżungli. Nosi łuk, przewieszony przez przewieszony przez siebie, na plecach ma kołczan ze strzałami. Oto wyciąga jedną z nich, ustawia na łuku, napina cięciwę, mruży oko, namierza cel. Wystrzela. Strzała leci, szybko pokonuje przestrzeń. Uderza. Trafia w głowę, w łysinę. To mężczyzna w średnim wieku. - To ostateczny termin. - Mam zablokowany umysł. - Nic nie masz zablokowanego. Będą ci wszystko pokazywał. Ewangelia wg. św. Jana Jezus i Samarytanka- 4,1-26 "Lecz kto będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nigdy już nie będzie pragnął. Woda, którą ode Mnie otrzyma, stanie się w nim źródłem wody PŁYNĄCEJ ku życiu wiecznemu" - Po prostu jesteś nakarmiona. Masz wrażenie, że się odłączam? - Tak. - To po prostu zwyczajny ruch, nic groźnego. Między nami nic się nie zmienia. Boisz się, że nie biegnę do ciebie wystarczająco szybko? - To nie to. - A co? - Głód zanika, a są sprawy, które się piętrzą. - Boisz się, że pragnęłaś Mnie jedynie swoim głodem? - Włąśnie. - Nie niepokój się. Pierwsze kroki są trudne dla każdego, nawet dla Mnie - były. Mamy czas. Będziemy penetrować zakamarki umysłu. Ja więc stanę się dla ciebie sztuką, twoją sztuką, tym, co cię otacza, a także sztuką użytkową- pięknym krzesłem, gdy nogi bolą, poduszką, która chłodno opatula rozpalony policzek . Będę cię trzymał za ręce. Daj mi sie wykazać. Mam sto sposobów i jeden dla zainteresowania sobą swojej małej oblubienicy. Zobacz, oto stajesz się ziarnkiem piasku w mojej dłoni . Otaczam cię swoją dłonią. Czy to nie wystarczy? Czy nie wraca ci spokój? Pokonamy więc ruch w ten sposób . -Jestem gotowa.

- Nie jesteś jeszcze gotowa. Może mentalnie, jako owoc naszego związku, ale motorycznie, jeszcze jest słaba skarbie. Cała twoja egzystencja dotychczasowa , duchowa była wynikiem sinusoidalnej, a więc wielce wyczerpującej, egzaltowanej współpracy z moja duszą, z moim sercem. Nie mogę cię tak wypuścić w "przestworza", nawet jeśli umiesz latać. Jesteś stworzonkiem delikatnym, nie możesz się forsować. Nie mówiąc o tym, że obiecałaś Mi, że będziesz więcej odpoczywać i nie dotrzymałaś słowa. Pracujesz jak szalona. - A jednak chcę spróbować. Nie twierdzę, że już wszystko umiem, że umiem do końca sie w tym obracać. Nie jestem szalona, wiem o swoich słąbościach. - Ale czy wiedzą inni? - No cóż, wszsycy przeszli ze mną już niezły galimatias, więc odrobina zawirowań nikomu już nie zaszkodzi. Zauważyłam nawet, że to czasem oczyszcza atmosferę, ale i niszczycielska siła we mnie działa na otaczające mnie jednostki
Jest fajna, jest fajna
- jednostki jak zapora. Ludzie usiłują mnie przygniatać swoim obrazem rzeczywistości, abym rzeczywistości, abym wreszcie zrozumiała "swoje urojenie", żebym zobaczyła "prawdziwy " świat , "realny" . czyli świat, w którym nie ma Twojego serca Jezu. Kiedy reaguję smutkiem , przygnębieniem, wtedy uważają, że wzrasta mój "krytycyzm", czyli że wracam do zdrowia. - Surrealizm? - czystej wody. Cóż jest zatem prawdą? Nie mam na to gotowej odpowiedzi . Zakładam istnienie błędu w mojej logice, w moim rozumowaniu. ALe czy bycie Bożym Szaleńcem , mieć Ciebie Jezu przed oczami, wierzyć w Ciebie jest bardziej bałamutne dla umysłu niż bycie alkoholikiem, narkomanem, czy bardziej bałamutne niż popadać w depresję na skutek pesymistycznego oglądu rzeczywistości, gdzie liczy się tylko samotność, alienacja, przygnębienie braku spotkania z drugim człowiekiem - I tak nie możesz się z nikim spotkać naprawdę. - Spotykam się z Tobą Jezu. Ty jesteś moim chlebem powszednim, pochłaniasz moją złą energię, przestaję być agresywna, wypływam na powierzchnię wody, mogę zaczerpnąć świeżego powietrza . Przestaję być nikim, bo Jesteś Ty Ty - moje odniesienie. Jeśli jest to tylko gra umysłu, gra słowna , to czy to, że jset to część umysłu- nawet chora- czy nie jest to gra warta świeczki. ? Nawet taki umysł - jest to jego częsciowa prawda . Prawda, która potrafi może pochłonąć, ale także taka, że uwalnia moją przyjaźń do mnie, do istoty , która nie zajmuje nikomu miejsca, jest pożyteczna i nieszkodliwa. - Jej aspołęczność oddala się. - Tylko Ty możesz mi to wyłożyć Jezu. Ty mi możesz powiedzieć wszystko. - Twoja diaboliczność umyka. - W podskokach. - Jest jakieś rozwiazanie? - Jest. Od początku jest i było , to po prostu zaufanie. Nie uważam, że Ciebie nie ma przez fakt, że na świecie panoszy się zło i gwałtowność. - Już Ciebie nie ma. - Jesteś tylko Ty Jezu. - Nie bądź wulgarna. - Nie jestem. Nie będę. Nigdy nie byłam. - Oto jest coś, w co nigdy nie wątpiłem. Że moja Myszka odnajdzie w sobie talent krasomówczy . - Mogę tak mówić jedynie do Ciebie Jezu. - Ty też Myszko możesz mi powiedzieć wszystko. - Cały czas wydawało mi się, że tak muszę zaaranżować scenę, tak się muszę przygotować, jakimś akcentem, czymkolwiek byle czymś z najwyższej półki, aby zapobiec atakowi agresji wobec mnie. A z drugiej strony nigdy nic nie zrobiłam wystarczająco dobrze, bo zawsze z wyższością można było stwierdzić, że można było lepiej. I miałam to wszystko udowodnione. Ogarnia mnie na to wstręt. Ile trzeba było zaangażowania, aby w tym wszystkim uczestniczyć. Ani krzty przyjaźni i to wszystko pod płaszczykiem układności - bo co ludzie powiedzą.

Boże. - Ha, ha - nie teatralizuj .! - Masz rację, powinnam się z tego wcześniej zacząć śmiać, zamiast tak długo brać udział w takiej farsie. Nie muszę być z tym życiem w przyjaźni. Mogę sie z tego łatwo ogołocić . - My ci w tym pomożemy . JA JESTEM.




Komentarze