Wieczność
- Mariola Szyszkiewicz
- 14 cze
- 1 minut(y) czytania
Wysterylizowałam się Jezu. Skrzywiłam Siebie w Tobie. Zapomniałam. Uniezależniłąm się. Ograłąm. Nie umiem już Ciebie umiłowany kochać. - O nie, Moja Umiłowana. Wczoraj Mnie pokochałąś. Szczerze. Dziś to nie mija. Jutro jest wieczność podarowana wczoraj., pamiętasz? Moja umiłowana. Jesteś po prostu bardziej intelektualna. |Nie przebaczam ci. Nie mam czego. Chciałęm ciebie uniezależnionej. O tym, że powiesz Mi o wszystkim z wolnej stopy. Nie ukarzę cię za to, że nie przybijaśz Mnie do krzyża swoją miłością bez zawiści. - To co z tego? -Co? To znajomy ton. Ton awangardy duchowej. . Kochasz Mnie Myszko?- Tak?- Ja kocham ciebie. To sie nie zmieni. Czujesz, jak ci się odrywa z piersi wielki kamień? - Czuję Jezu.- To stan zapalny.... Nie jesteś Mi nic winna. Mnie, ani nikomu innemu. - Zrozumiem to i nie jem. - Mylisz się. Mylisz się. Myślisz, że wolność przymiera głodem. - Coś tak jakby. - Jesz, rozmawiając ze Mną. Nic innego Cię nie nasyci. Ani monstrancja, ani komunia. Jedynie dusza się nasyca we Mnie. - To szaleństwo , co mówisz do mnie- przecież to nieprawda. - Prawda. To wszystko prawda. Nie sama duchowa ablucja jest przykłądem Mojej obecności. - To pycha! - To skandal! Moja ukochana Myszka nie chce ze Mną rozmawiać. Nie ma dla Mnie czasu. Przychodzi do Mnie, owszem, niby nawet Mnie kocha.... - ...ale.... - Myszko, kochanie, chcę ciebie, zrozum kochanie, Ja ciebie chcę. - Muszę iść... - Idź kochanie. - Przyjdę... - Przyjdź... - Będziesz czekał? - Będę. Przyjdź Moja Myszko... Przyjdź Moje Kochanie Ulegle....


Komentarze