Boso
- Mariola Szyszkiewicz
- 10 kwi
- 2 minut(y) czytania

Nie wiesz, czy przychodzę Myszko? - .......? - Nie rozumiesz co to znaczy? - Nie zrozumiałam na początku. - Tak, to wtedy była eskadra na Niebie. - Czemu o to pytasz? - Nie pytam Cię. Ja Cię informuję- tak a tak mam być. - To mnie deprymuje. - Czasami? Tak, zauważyłem. Szukasz strony w zeszycie ? Straconej strony? Nie znajdziesz. - Sługami jesteśmy Jezu. My ludzie. - Co chcesz przez to powiedzieć? Że mimo to utonę? - To sekret zmarwtychwstania. Oczekuję pojednania. - Raj na Ziemi? - To niemożliwe, wiem. - Zakupy są utrudnione. - Były i będą Myszko. - Co znaczy wtedy więc umartwienie? - To przyjęcie ciała, które dusza otrzymuje. Później... Musimy Myszko dotknąć tej wiedzy. Zrobimy to razem. -.......? - Później łaską chrztu świętego następuje intronizacja ciała i duszy - już połączonej z materią niebieską. Czyli, krótko mówiąc , Ja przychodzę i "Się" wszczepiam . Potem przyglądam się duszy i wyprowadzam ją z gęstwiny, która otacza młode oczy. Młodzi muszą być drapieżnikami - cała radość z tego. Do pewnych granic. Rozumiesz? To jest antydepresant. Ciało jest wolne od ucisku. Od molestowania , od zabierania ciału. Ciało jest niewinne. Kocham ciało tak samo jak duszę.. Wcale nie jest tak, że kocham duszę bardziej niż ciało. - Więc co znaczy bardziej? - W twoim wypadku to jest śrubowanie. - Ślub napełnia mnie rozkoszą. Czy tak być powinno- żeby łaska przechodziła przez krzyż. - Ano. - Więc gdzie tu jest niezgodność.? - W ludzkim charakterze. To są miejsca do wybuchu. Emocjonalność. Poruszenie. A wreszcie biegłość - Nigdy sobie nie wybaczę. - Myszko, emancypantki dawno wymarły. Nie mają racji bytu. - Do pewnych granic. :) - WIdzę, że rozumiesz. :) - Więc zrzucę ten ciężar? - Przełóż go na Mnie. Ja tego oczekuję. - Jakoś tego nie zauważam. - Myszko, trafniejsza diagnoza jest lepsza od "zwykłej", a nawet, że tak powiem- gwiazdorskiej.



Komentarze