Rama
- Mariola Szyszkiewicz
- 18 godzin temu
- 4 minut(y) czytania
- Jezu, przez Ciebie nie mogę się zmieścić w żadnej ramie. - ha, ha - Twój śmiech rozbrzmiewa we Mnie, zdaje się, że wypełnia wszystkie pokoje mojego domu. Nieprzepuszczalny. - czy to wyznanie? - Nie jestem katoliczką? - Pozwól, że ci coś wyjaśnię. - Jestem taka rozedrgana. Kiedy światło świecy rozgrzeje ciemność, widzę jak patrzę na oświetloną twarz mojego męża. On się uśmiecha, ja się uśmiecha
m. Po tylu latach spotykamy się razem. On jest znów młody, ja jestem o tyle lat młodsza. Nie mamy znów zmarszczek. -Mimicznych, dodajmy. - Ach, Jesteś tu znowu. - Jak to, znowu. Ja Jestem światłem świecy, które was rozpromienia Światłem, ale i ogniem, który spala przeszlość. Bo, nie ukrywaj, ustawiłaś się do Mnie, jak do fotografii. Od tego w tobie uciekam. Uciekam każdego każdego dnia, aż Moje Święte Ciało sie w tobie kurczy. Wtedy znów czekam, aż Swiątynia Mojego Ducha przyjdzie napoić się Moim winem i nakarmi się Moim chlebem. - Odzyskuję wiarę w chleb, w sens powołania kobiety na ziemi. - Spokój, Myszko, spokój. Kochanie, rozpostrzyj swoje skrzydła anioła tu na ziemi we Mnie. Starczy Mnie dla Ciebie. Nikt nie będzie obcinał twoich skrzydeł, które falują znacznie. - To fantazja. - Nie, to rzeczywistość. - Przeżywam kryzys twórczy. Kryzys wiary. - Poczekaj Myszko. Powiem tylko. Powołąniem kobiety na ziemi, nie jest krzyż sensu stricte. Nie wyzwolę kobiety samym cierpieniem. Sam ból nie wystarczy. Nie chcę patrzeć na ból, na łzy, na pot i piach. Nie. - Na pokarm. - Co pokarm Myszko? - Pokarm mnie wstrzymuje.
- Ach tak. Mój pokarm. Ja wiem o tym. - Nie lubię być głodna. Wszystkie zabiegi sa wokół Twojego chleba. - Przykro Mi to słyszeć. - Tak, w tej chwili skrzydła mi falują znacznie. - Nie jesteś jeszcze zgubiona. Ani tak zespolona ze Mną tak, jakbym chciał. - Nie można wynosić się ponad chmury.. Nie można. W przeciwnym razie, tak jak Ikar- spada się na ziemię. Jestm zupełnie wyczyszczona. Jestem w stanie peregrynacji do Koziej Wólki. I niech tak zostanie. Boję się podjąć rękawicę. -Jestem dżentelmenem. - Wiem. Nie o to chodzi. - A o co? - Wiem, że w Piśmie byli ludzie, któzy do końca nie uwierzyli. Nie chcę by ich los stał się moim udziałem. - Włąśnie w tej chwili Myszko zaczyna się Twoja wiara, proces odnowy i samooczyszczenia. Czy chcesz czegoś więcej? Ja ci to chętnie przyniosę - Ja nie wiem, jak to nazwać. Samooczyszczenie- powiadasz. A nie wiem, czy ja nie jestem do tego za bardzo skromna. - Skromna- powiadasz. - Tak.
- Moje bistro jest zawsze otwarte dla ciebie. - Denerwuje mnie to, ze dla mnie zawsze zmieniasz anturaże. Drzwi do bistro są zawsze zmienione. Nigdy nei są w tym samym miejscu, stare klucze nie pasują, zawsze muszę dorabiać nowe. W tym jest zawsze posmak pokory, który nie zawsze podniebienie przyjmuje. Jest zawsze tyle zmiennych. TYle oczekiwania i ...... - I... ha, ha.. Zawsze jestem. Chcę cię osłonić przed rutyną, od pośpiechu, nei chcę być dla ciebie tylko oczyszczeniem, ablucją- jak Mi to ostatnio powiedziałaś. - Zapomnij, chciałam,żebyś w temtym momencie bardziej się postarał. - Bardziej się postawił? - Mów, co chcesz. - Nie zaczynaj tematu od złości. Złość jest jak gangrena. Rani wszystkich dookoła. Wreszcie zmieion dociera do Mnie. Wtedy rani najbardziej, bo już wyzwoliłą sie spod kontroli. - Czemu poruszamy temat ścieków? - Bo wiem, że bardzo cię to boli. - Chyba najbardziej w naszym związku. - Więc nie poruszajmy tego tematu. - To temat mam nadzieję, zamknięty. - Nie moze być zamknięty. - To druga strona medalu. - Czy Myszko, kwiat może kwitnąć w oderwaniu od ziemi? - Nie może. - Moja Mężna Myszka. Wyjmuje świat spod Mojej kontroli. - Nie boisz się anestezji? - Nie kwiatuszku. Czego miałbym się bać? Jestem lekarzem duszy. Ciała też, ale o tym później. Używam wszelkich możliwych środków, żeby udowodnić duszy, że Ja Jestem. Że otaczam dusze opieką. Że nie ma sie czego bać. Że wystarczy przychodzić ku Mnie, a dusza ogarnięta Moją miłością, zaczyna proces samooczyszczenia i doskonalenia się. - Do tego mi jeszcze daleko. - Mylisz się. Jesteś w cuglach, to prawda. Ale nie jestes daleko. Zaczynasz proces samorealizacji. Nie jest tylko we wspomnieniach. Uwierz we współczesność. Też daje środki. - łąski- jak wolisz. Ty prosisz - one się poprzez Mnie generują i czy tego chcesz, czy nie- one do ciebie -przeze Mnie przechodzą. Tego chciałaś, czyż nie? - Jestem psychopatką. - Nie jesteś. To ułuda. Opar. - Opar opadnie- prawda? - To pogorzelisko tak na ciebie wpływa. Opar duszy - powiadasz. Chcesz być smutna we Mnie? Myślisz, że to absolutny profesjonalizm wygrywa we współczesnym świecie? Mylisz się.
- Przysięgam na Boga, że tak właśnie myśłałąm. I tak myślę. Stąd ten opar bojaźni. Wiem, że wiedza pociąga wiedzę. ALe ja nawet nie wiem, od czego zacząć. - Postaw na rodzinę. Od tego sie zazwyczaj zaczyna. Dobro bliźnim służy, a zatem Mnie. Zapoznawaj się z potrzebami ich dusz, słuchaj, przychodź z tym do Mnie. Na razie z potrzebami rodziny, bliskich. Ogranicz swoje kontakty emocjonalne. Wiem,że nakłądam na ciebie ograniczenie, poprzez chłód, ale inaczej nei zaczniemy. Wiem, że jest to dla ciebie w pewien sposób trudne, ale uwierz Mi będziemy poprzez to zarabiać na duchowe oczyszczenie, na dary z Nieba, na utrzymanie wreszcie. Chleb sam wejdzie do twojego domu. To nie iluzja. To naprawdę wesele. Nie będziesz przez to zimna. Perełka. - I łzy perłopława. - I niech tak zostanie. Jest z ciebie cudowna dziewczyna. I choć raz spróbuj tak na siebie spojrzeć. - Dobrze. Niech się zacznie we mnie błogosławiony cud, dar niepamięci. "Odjechali więc w łodzi na ustronne miejsce, z dala od ludzi" - Od razu zauwawżyłem różnicę. - A ja ziarno w mojej głowie. - A więc zaczynamy? Start zatem. -Start.




Komentarze