google.com, pub-4708262830663674, DIRECT, f08c47fec0942fa0
top of page

Bunkier. Perpetuum succursum.

Schodzę do bunkra. Widzę nikłe światło . W górze kołysze się marna lampka w kloszu, oświetla ciemnoszare betonowe ściany. Dosięgłam dna. Jeśli się niei postaram- stąd niei bedzie wyjścia. Duszę ogarnia bezmiar miejsca bez okupu, bez litości, wszekiej marności, głowy nieokolonej kędzierzawym lokiem, ostrzyżonej, nieogolonej. Tak to siedzi przede mną mężczyzna. Jak spytacie się, może siedzieć przede mną mężczyzna w świetle duszy nieokolonej latarnią? - To był wżer Myszko. Nie chciałem cię męczyć, chciałem abyś sama to zobaczyła. - To śmierć w Las Vegas. Ta śmierć mnie zaskoczyła. Mentalnie i duchowo. Na przestrzał. Wokół niej jest niezagojona rana. Przesmyk ubóstwa. Coś do czego dusza ciąży cały czas, dąży do spotkania z Panem. Coś ulotnego i majestatycznego zarazem. Zapasy macierzyństwa z czymś co jest nieułożone. Niezwyczajne. Mentalnie niezagojone. Fascynuje. ALe tylko czasem. - Pozwól Mi powiedzieć. - To Ty jesteś jak wżer. - Nie, Myszko. - Wiesz. Ty tylko Jesteś. Nie sposób Cię zignorować. Jednostajnie. Miarowo. Cicho. jak szum deszczu. Jak rana dzieciństwa. Jak mgła nieutulona. Jak brzask. - Jak niewola. - Czy rzeczywiście jarzmo Twoje słodkie, a brzemię Twoje lekkie? - Nie pytaj. - Ty Jesteś jak korona cierniowa. O Boże, jaki to ból!! - Płacz, płącz dziecko. Dzisiaj ci na to pozwalam. - Żeby zobaczyć śmierć wżeru, muszę bluźnić w Twoim łonie. - Płacz, mówię - Nie mogę. Nie mam już ani jednej łzy. Ani dla Ciebie, ani dla nikogo innego. - Tak się tylko wydaje. Tak się tylko wydaje. - Cóż znaczy przeżyć? Po co?


ree

- Mówię ci, nie pytaj. - Gdzie ja jestem? Przyjdź proszę, powiedz mi, gdzie jestem? - Moja słodka, Moja dobra, ty jesteś membraną Mojego ucha, nicią Mojej dobroci. - to nic nie znaczy... nic... - a jednak Mam ciebie na przestrzał - na przestrzał, na przestrzał.. - nie chciałaś się goić w Moich ramionach, nie reagowałąś na plaster miodu, przyszedłęm więc do ciebie w dusznych oparach klaustrofobii, niemocy, ... Tak chciałaś. Opuściłem ręce... Moje opuszki palców dotknęły twoich ramion, parzą, syczysz, parzą... Niemoc, niemoc... To nie tragedia, to Moja cierniowa korona. Milcz królowo, opasałęm cie cierniem, patrz... patrz.... to Moja krew. Pij. Wiecznosć całą masz na picie. Każda twoja chwila przeciągnie się w wieczność. - Zwariowałeś... zwariowałeś.. - Więc puścisz Mnie w labirynt sznurowadeł, to, plastik, akwedukt.... - WIęzienie.... Grecja.... Grecja.... - Moja słodka - Nauczycielu.... - Jesteś w domu Myszko. ... Ćśśśś... Nie chciałem cię męczyć, nie chciałem... Moja ukochana....Odrodzona z jednego ziarna goryczy.... oswobodzona z niemocy, z nienawiści.... Tak jak Chciałem... Tak jak Chciałem.... O dobry Ojcze, tak jak Chciałem... - To absurd.. - Nie, wszystko, ale nie absurd. - WIerzę w Ciebie. - Nareszcie , Moja Ukochana, nareszcie. ********************************************


ree

- Chryste, Ty jesteś moją pamięcią.... - A wokół ciebie gromadzi się dobro. - Tak bym chciała... - Tak jest. Musisz pisać ukochana. Tylko w ten sposób zachowasz jasny umysł. - I umiar. - Nno tak... - Oddaję Ci wszystkie uzależnienia, od wszystkich dusz... - Nie teraz. Będę ci potrzebne. - Dusze są potrzebne? - Tak. I to bardzo. Nakładam ci je na skronie. - Jak koronę cierniową? - Jak ramię, o które bedziesz się opierać. - Czy mogę?

  • Tak, one bardzo tego chcą . Chcą być pomocne. - Czy nie zdradzam Cię teraz, w ten sposób? - Wszyscy są wobec Mnie Judaszami? To chciałaś napomknąć? - Mniej więcej. Nigdy się nie wypłacimy wobec naszego wobec Ciebie bluźnierstwa. Nigdy. Moglibyśmy się stać Piotrem i odpłacić się naszą Miłością i po trzykroć powiedzieć Ci tak. - ALe? Nigdy się nie uda tego zdobyć, czy tak? - No właśnie. Stoję na przegranej pozycji. - Czy wiesz, że mówiąc w ten sposób wywyższasz się ponad Moje Imię?

  • - Czy to źle? - Źle stawiasz to pytanie. Powinnaś się zapytać : Ile mam lat? - Więc : Ile mam lat? Wiesz, że źle znoszę to świadectwo - Po co ci to? Jak powiedziałaś : Kochasz Mnie z zegarkiem w ręku. Ile lat ci to zajęło? Ile lat znosisz to świadectwo? - Wiem, że nie dość. - Nie w tym sęk. - Nie widzę w tym Ciebie. - W tym sęk. - Nie mogę Cię zobaczyć. - Jesteś zajęta Moimii sprawami. Równie dobrze, ktoś może zaparzać kawę, nie wrzucając kawy do środka. - Co chcesz przez to powiedzieć? Że nie jestem naturalna? - Coś tak jakby. czy wiesz, że miłość to odnalezienie siebie? - Szukałam zawsze domu. - ALe nie odważyłaś na to, aby do tego domu przyjść. - To fantazja. - A w fantazji nie ma rygoru? - Słońce wzeszło tak wysoko, żar lał się z nieba, członki robiły się tak ciężkie, pustynia dała się we znaki. A na niebie oprócz Twoich znaków, projektowały się leniwe fantasmagorie, ułudy , czary-mary, hokus -pokus. Nie było w tym Ciebie. - A ty chciałaś żebym Był. - Chciałam, żebyś Był. Mało tego, umyśliłam sobie, że będziesz, myślałam, że będziesz. A tu maki z łąki usypiały moją czujność. Bałam się, że stracę tę czujność, że przejdziesz niezauważony, i .... - Pozbędziesz się czaru .... - Zostanie znojne noszenie wody w nosidłach, w skopkach. Odciski na rękach i zapaska na spódnicy...... ............. Czemu mnie oskarżyłeś? - Nie ja cię oskarżyłęm. Oskarżyło cię twoje sumienie. - Zrobiło się nagle lekko. - Zrozumiałem twoją tajemnicę? - Moją megalomanię? - Nie, twoje łakomstwo. - tak, jestem łakoma. Otaczam się pączkami i chciałabym zamieniać je w Twoje ciało. Gdybym tylko mogła. - A nie możesz? - Już nie chcę móc. - Oddajesz Mi się w dłonie? - Mam nadzieję, że jeszcze w porze obiadowej? - Jesteś taka piękna, mam nadzieję, że Mi uwierzysz? - Jestem po trochę naciągaczką... - Wypleniłem naciąganie. Jesteś trochę rozrzutna, to fakt, ale w gruncie rzeczy jesteś porażająco czysta. Po- ra- ża- ją-co Czy to jasne? - Tak. Tak. To jasne. Wszystko jest i staje się jasne. - Skurcz mija? - Tak.


    ree

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Komentarze


bottom of page