Deja Vu
- Mariola Szyszkiewicz
- 8 mar
- 5 minut(y) czytania

Mam poczucie Deja Vu . - Czy to cię krępuje? - Zbyt buńczucznie zaczęłam. -Rozedrgałaś się , to tyle. Jestem twoim sumieniem. - I co mi mówisz? - Żebyś była cicho. Moja Myszka jest znużona. -Epatowaniem całego świata Tobą? Starannie sie do tego przygotowałam. - Boisz się agresji? - Tylko i wyłącznie. - w jakim aspekcie. - W moim własnym. - Nie lubisz już Mnie tak bardzo jak kiedyś- prawda? - Jesteś nieprzystępny.
- Nieprawda. - Ciągle słyszę, żeby grać w szachy. To labirynt bez dna. - Oni cię pociągają? Faceci? - Nie żebym miała coś naprzeciw .....ale.... - Schudłaś? - A żebyś wiedział. - Schudłaś, ale nie na tyle, aby zobaczyć pogodę tego świata? Trochę fajerwerków? - Ogniotrwałych? - Mistrzu! - Przede wszystkim nie mów do Mnie Mistrzu. Wiesz, że odnośnie Ciebie nie lubię tego określenia. Wolę jak mówisz do Mnie zwyczajnie. - Boję się, że już wypowiedziałam Ciebie. - Nie wypowiedziałaś. Utopiłaś Mnie w morzu łez. -Jakoś mi tak bardzo nie zależy ? Dlaczego to był on. - Był?:) - Jest. ciągle jest. tak myślę. A może się mylę - Kto dziś wypuścił łanię z lasu? Duch święty ? - Jezu.. - Marszczysz brwi? - Tak. Tobie jednemu mogę to powiedzieć. Czuję,że mnie wyrzucili z pedofilii. - Z czego ?!!!! - Ty wiesz. - Nie wiem. Ty mi powiedz. - No, szope..... - Ach, to o to chodzi . Nafurkałaś się i tyle. - Skąd wziąć orientację? - Mało masz orientacji? - Pytano mnie o drogę. Dziś sama Ciebie pytam. - Beze Mnie ani rusz. - Masz żal do mnie? "Obyś był zimny albo gorący" - Czas ucieka. - A on mnie wciąż goni. - Stań mu twarzą w twarz. Spójrz mu w oczy. - A nie są to oczy Bazyliszka wpatrzone we mnie i czekające na każdą moją pomyłkę?

- Wypluj te słowa. On to mur. Mur pogardy. Nie pomyślałaś o tym. Że gardzisz ? - Ludźmi? - A jak sądzisz? - Może nie powinnam pisać? Mam wrażenie, że moje wystąpienie nie jest nikomu potrzebne . - Takie masz wrażenie? A nie lepiej trwać w nauce i wytrzymać chwilowe zawirowanie? Świat na zewnątrz wytrzyma, Ty wytrzymasz, nie musisz brać odpowiedzialności za brata. Jedynego w swoim Rodzaju, ale brata, Ja Jestem twoim mężem. - I dopokąd pójdziemy ? - Nie mówi się : dopokąd. - Infantylizuję się? - Troszeczkę. Nienagannie. Wkłądam ci w usta takie słowa,że ....." - ... nie ma problemu? - Ucisz się. I nie mówię, że masz przestać pisać, klęczeć, czy czytać, czy robić cokolwiek innego zamierzacie drukować.... Mówię o czymś innym. O tym, że ledwo żywe bogactwo zalęga się właśnie dziś w twojej duszy. - Wzdragasz się przed spokojem? Jesteś taki ognisty. - Nie dla ciebie. - Nie podoba ci się pasodoble? - Nie. Nie z Tobą. WIem, jaka jesteś delikatna i wrażliwa. - Nie chcę tego. - Czego? - Dżihad. Świętej Wojny w Europie. Mówię w Twoim imieniu? - I tak i nie. Mówię : Kasiu, Małgosiu, Helenko, tylko do ciebie mówiłem Myszko. Nie dlatego, że ......... - Nie kończ.. - Ile Mnie kosztuje tol, aby wybaczyć ci niewierność Twojego serduszka. - Jaki kanon wydaje Ci się właściwy? 2+1 ? - .......... - Nabrałeś wody w usta. ? Jeszcze jest czas, aby to odkręcić, a ja pójdę swoją drogą. Co Ty na to? - ........................ - Tak Się kończy ta niewiarygodna historia. - M. cię słucha. - I czyta. - Daj spokój. - Co? - Korzenie. Gdzie są Jego korzenie. Dlatego wypatruję Ciebie jak dżdżu. - Narażam Go na zwłokę. - On cię chce- Scarlett. -Powiedz mi. - Co skarbie? - O Dżihad? - Wiedziałeś , że o to zapytasz. - Zapytałam Cię legalnie. - Pytasz po co twoje wpisy? - Żeby było weselej. - To twoja optyka.
Dwa, trzy razy dziennie czytaj Brewiarz, Zorganizuj sobie dzień wypłaty. Wszytko się kiedyś kończy. Nawet Sando- kan - Słyszę go teraz -Myślisz, że mówię zagadkowo? Kluczem jest Miecz Boleści Sprawiedliwego. - Myślisz, że spłacę te długi? -Jakie długi? Nie masz żadnych długów -A ten chłopiec na Wawelu? |-Sic! On zna Twoje choroby Myszko.Weźmie cię w obroty i hyc! Nie znasz go. Nie wiesz , do czego może być zdolny. - Do wódki. ? -Nie. On nie pije. Nawet z Twojego powodu. - Nie drgnie mu oko? - Właśnie. Dość Mam pijanic. - Nawet mnie?Trzymam z pijanicą. - Z tobą to jest całkiem trudna do wyjaśnienia sprawa. - Wchodzimy za głęboko. - Owszem. - Jezu, czy Ty mi kiedyś wybaczysz? - A ta swoje. - Myślę o chłopcu na Wawelu. - A Ja o wszystkich, którzy uspokajali twoje dziecko. To niewybaczalne czasem. - Co ma wisieć - nie utonie. - Niech lepiej wisi teraz, niż jutro miałoby powstać. Dość wulgaryzmów. - Dosyć ? Fest kaputt - Żałujesz? - Nie. Nie mogę tylko odbudować siebie. - Zostaw to innym. To są fachowcy. Pomogą ci..

**************************************************************** - Przyjemne uczucie - ta cisza - Prawda? - Czy zasłużyłam na wewnętrzną klęskę? - Chcesz Bym pomógł ci dodkonywać wewnętrznych wyborów? - Chcę spokoju. - Aż tyle? To niemożliwe. Przynajmniej nie teraz. - To majstersztyk? - A kiedy pozwoliłaś się o tym przekonać? - Dążyłam do wyrównania , a nie do swobody. - Dość przetwarzania informacji. Dość! Słyszysz Mnie? - Słyszę. Dość. Nie krzycz na mnie. - Czujesz rozczarowanie? - Czułąbym, gdybyś nie przyszedł. - ALe Przyszedłem. - Tak i otuliłeś mnie płaszczem pokoju. - Stan rozdrażnienia mija? - Mija Jezu. Mija. - Myszko- jeszcze nie wszystko stracone. - Czemu tak myślisz? - Znasz Mnie. A więc? - Czytasz mnie. - Tak. - Powiedz mi. - Muchomora się nie da urwać. - Wiem. Niby można, lecz co z tego? Płochość. WIem, co Cię ode mnie odstrasza. - Nie odstraszyłęm się. Możesz przychodzić. - Szarża wojenna przez cały kościół i z powrotem. -;) Tak to czujesz? - Po tamtym śmiechu czułam się opuszczona. Krzyczałam na całę gardło. I za każdym razem salwa śmiechu. Dobry żart tymfa wart. To go kosztuje. - Co? - Wyciąganie mnie z piekieł. - Kunsztowne prawda? - Mam zepsuty procesor . - Nie da się naprawić? Nawet spalone reaktywuje się. - Szkoda zachodu. - Ja wiem, ze ci szkoda, ale.. - Co ale? - Nic, nic - Powiedz - :) - Turbulencja w kieszeni :)

- Finezyjnie śmiejesz się się ze mnie. - A to ci zaszkodzi? - Wiesz, że nie;) Jezu zmieniam się. - I o to nam chodziło. Mnie, Mojej Matce, Duchowi św., Bogu Ojcu i Aniołom. Tym na ziemi i tym w niebie. - Chciałam Ci zaoszczędzić kenozy. - I dlatego przychodzisz, kiedy jesteś już wrakiem? - Pustułeczką - Nie. Wrakiem. Ty nigdy nie jesteś pusta. Wtedy przyszłaś na wpół spalona. Teraz znów prawie się spaliłaś. - Dlatego trzymasz Mnie na wodzy? - Bo nie chcę,żebyś szarżowała. Jeszcze przyjdzie ci do głowy zbawiać cały świat ? I co wtedy? A Ja bym musiał uznać całą ofiarę. Niestety. - Dlaczego niestety? - Bo to jest HEKATOMBA. Rozumiesz? - Rozumiem :"Nie kompromituj się" - Nie. Nie to chciałem powiedzieć. W miłości trochę odchylenia jest nawet wskazane. - Wiesz ile czasu się modliłam do Ciebie, abyś odsunął ode mnie te myśli nieczyste, które zbuntowały się wewnętrznie i przychodziły do mnie na pokusę? - Nie traktuj tego zbyt poważnie. Zwłaszcza teraz. To są już trupy- jeśli chodzi o te myśli - czyli jak je teraz nazwiesz. - To była ręka szatana? - Tak.

-


Komentarze