Dysonans
- Mariola Szyszkiewicz
- 28 sty
- 3 minut(y) czytania
Wpadłam w dysonans. Dysonans wywołuje akt twórczy, albo atak paniki.Do wyboru.Ale czy trzeba zaczynać od głębokiego zanurzenia? CZy nie lepiej wykorzystać fakt, aby się odsłonić i być produktywnym inaczej? Przez akt twórczy rozumieć ambicję wyrażaną poprzez formalny proces twórczy, poparty kwalifikacją? Właśnie o tą kwalifikację tutaj chodzi. Co zrobić , jeśli się tej kwalifikacji nie ma. Powiedzieć sobie dobranoc? Ty się już znużyłaś całkowicie.? Znużyłaś sobą otoczenie. Teraz trzeba wygwizdów. Rozgwieżdżone niebo nade mną. Jest ciemna noc. A u mnie jest już zanik procesów twórczych, wypowiedzianych; może nawet mamoną. Nie mam prawa do wstępu. Moje godziny minęły. Rachunek zamknięty. Trzeba żyć inaczej. Cierpieć i nie przyjmować do wiadomości, że się cierpi. Cały organizm przestawić na wirtualne cierpienie, takie, którego nie ma. Cały akt twórczy przegrywa. Ale po co tworzyć? Czy nie wystarczy parę razy na dzień prychnąć na sąsiada, odwrócić się plecami do odnowy? Czy ja wiem? Po co tutaj przyszłam? Skąd ta depresja? Czy co mogło być kiedyś, dawno temu, przestało być nagle iluzją, sformatowało się nader dorodnie. To wyje i przepraszam, kwiczy. Jak się od tego odciąć? Jak dopełnić starania- bo, co było, to było? Przebacz. Ja tego nie dokonam. Iluzja płonie- wybacz te idiosynkrazje- to słowo, któego nie ma. Wybacz, żę nie ma. Jak wybaczyć pustkę? Śmiejemy się, że jej nie ma. Wyciągamy z ziemi korzenie , żeby nie prześwitywała rozpacz. - Czego się w życiu spodziewasz, a co zależy ode Mnie? - Kocham Ciebie. - To możesz mi powiedzieć także i bez żalu. - Kocham Ciebie. Jest we Mnie groźny pomruk, że tak jest. - To ci minie. - Jeszcze troszkę. - Właśnie. - Nie ma już nic. - Odpychasz zbawienie. - Wszyscy mi to mówią. - Takie stwierdzenie to już postęp. - Następna kwalifikacja i tak w kółko . - Odsapnij trochę. *********************************************************

- Życie to nie jest nieustający egzamin Myszko. - Tak,zdaję sobie z tego sprawę, zdaję się dostrzegać ten zarys. - Trzeba trochę więcej swobody, podchodzić do tego swobodnie. - To nie jest zwykła predylekcja? Przepraszam , wypowiedziałam to słowo. Czuję się bardziej komfortowo. - Doszukujesz się chaosu tam, gdzie go nie ma. - Tam, gdzie są biednii uciśnieni. -- Znowu zaczynasz? Dorabiasz sobie teorię tam, gdzie jej nie ma. - I czyż nie należy jej stworzyć? - Rozumiem, ze to żart? - Chodzi też o przynależność krocza. A onanizm , duchowy, czy religijny to w moim przypadku listek figowy, kultury czy pytań. A co się pod tym kryje? Moralność obojętna? Układna? Czy wyobcowana? - Dość trzaskania drzwiami. Jesteś permanentnie złośliwa. Tak trzeba, aby było. Abyś ty, uwieszona religijnie, zmieniła zdanie. Że nie trzeba bluźniercy, aby wywołać pokłosie zgody i jedności. Tak trzymać. Jesteś w tym jedna, ale nie odosobniona. Kocham ciebie i przyjmuję ciebie również merytorycznie. Nie dywaguj za często. Na tym poziomie,żale są nie na miejscu. Dywagujesz jak roślina, jak ocet. A Ja mam niebiańskie natchnienie, pęłna czarę i zrozum, że nie goryczy, ani tym bardziej zwątpienia. - Roznegliżowałąm się niepotrzebnie. - A kto cie trzyma w szachu? Niepewność? Daruj sobie. Jesteś na to zbyt zdolna, I zbyt ambitna. I nadaktywna. Tylko tego nie dostrzegasz w pośpiechu. Ale Ja Jestem. W Tobie. Nie wyzwalam ograniczeń. Po prostu miarkuję ciebie. I ty to lubisz. I po to do Mnie przychodzisz. - Wracam jak bumerang. - Bumerang zakłada oddalenie i onieśmielenie powrotu. Tego tutaj nie ma. - Ale tutaj jest. - Jestem jak zwierzę pociągowe. - Nie ma w tym dysonansu. - Ja wiem. Wszystko da się odzyskać i przetworzyć. Tylko z umiarem. Tego tutaj nie ma. Ale nie martw się. Wyśniłaś Mi się dawno temu i nie pozwolę CIę pociągnąć w dół. - Nie ma takiej możliwości ? - Nie ma. - Gonię więc w piętkę? - Nie, nie. Jeszcze raz nie. - Wypowiedziane słowa oddziałują tak boleśnie. - Bo rana jest zbyt głęboka na zwykłe ludzkie słowo. - I nie będę już obwieszone cierpieniem.? - Nie będziesz musiała. Ja tu jestem i wejdę w tę dziedzinę. Akustyki włącznie. - To znaczy, że terror zelżał? - Nie było tu nigdy terroru. To był zwykły ludzki lęk. Przypadek. Jedno z dwojga. Coś wynika z czegoś. Paradoks. Przyjmujesz Mnie? - Jako dawcę chleba i życia. A także wina i oliwy. - Amen. Więc teraz niech tak będzie.




Komentarze