Mogę trochę więcej
- Mariola Szyszkiewicz
- 26 wrz
- 2 minut(y) czytania

Mogę trochę więcej. - I częściej. - tak, sprzątać w domu. Tak, to jest sens. - Odnalazłaś sens? - Nie, nie odnalazłam- Ty Jesteś sensem- Jezu. - Tak? - Tak, bo Ty Jesteś- to zakłada pozaczasowość i czas w ogóle. Kiedy bym powiedziała - Fe...- Odnalazłam sens w Tobie. - To byłby mój krzyż? Który boisz się przesunąć? - Jak to przesunąć? - Obarczyć. - Ciebie? - Tak. Co o tym myślisz?
- To zakłada błąd, z którego mnie wyprowadzasz. To zakłada przesunięcie w czasie. - O tym mówię. - Co jest nie tak? - Córką. Jesteś córką. A chcę byś była żoną. - Dlaczego jest to dla Ciebie takie ważne, przecież i tak mówisz,że jestem Twoją oblubienicą. - To się nie zmieni. - WIęc? - To wymaga odkrycia, wiem, że to trudne.
Dlaczego powiedziałeś - córką? - Uczennicą, kimś, kto pobiera łaskę, kimś, kto się uczy, uczy się Mojego Serca, ale zawsze. To nie jest stan faktyczny, ale pewien proces mentalny. -Jak się odsłonię, czeka mnie śmierć społeczna. - Tak myślisz? - Nie, ale istnieje takie ryzyko. - Jesteś tego świadomy. - Zawsze ten kryzys.
- Chcę Ciebie, przecież wiesz, że chcę. - Co ci nie pozwala? - Choroba psychiczna. To mi nie pozwala. Jak się cofnę w odpowiednim momencie, to zachowam resztki równowagi. Będę cierpiała, ale będę żyła. W resztkach, nie przeczę, ale tak- co masz w planach dla mnie - przytułek? Czy most? - Nigdy nie byłaś taka ostra dla Mnie. - Jestem już zmęczona naszą pseudomiłością. Tym, że wiecznie czekam na Ciebie, że nie mogę znieść chwili, kiedy się cofasz. Nie ma równowagi. Jest znużenie, zmęczenie, przepracowanie. - Skończyłaś? - Tak. - A Ja nie. Nie po to harowałem tyle, aby cię nie mieć. Nie wyjdziesz i nie trzaśniesz drzwiami.- Rozumiesz? Żarty się skończyły. - Co za ulga. - Wiem, że i ty nie żartujesz. - Jestem śmiertelnie poważna. - Nie będziesz Mnie głodna. Rozumiesz? - Tak. Tak. - Co tak? - Zgadzam się. - Na co się zgadzasz? - Na Ciebie. I na sposób w jaki przychodzisz. Dość mam mojej małostkowości. Odrzucam to. ALe proszę. wyprowadź mnie sam. Tylko Tobie tak naprawdę zaufałam. - I świętym. I Mojej Matce. - Dobrze. czym zgrzeszyłam?
- Niczym. Boisz się, żeby plamka nie obciążyła Mojego Serca? Sama widzisz, jaka jesteś. Moje Serce też przecież nie jest małostkowe. Pozwól to sobie wreszcie powiedzieć. - Jestem chora. Nie wiem, jak zareaguję. - Wiem, że jesteś chora. Nikt tego nie wie lepiej niż Ja. Każda twoja łza jest przeze Mnie opłakana. Dosyć łez. CHcę cię uleczyć. - Nie wszyscy muszą wiedzieć. - Decyduj. - Na początek - nie wszyscy- ci, których wybierzesz. Jeśli Ty ich wybierzesz, to znaczy, że są warci tej wiedzy. - Kochaj Mnie Myszko. - Kocham Cię, wiesz, że Cię kocham. - Cii, nic nie mów Myszko. Nie pozwolę nic z ciebie uronić. Jesteś tu wierna. Wiesz, co to znaczy? - Co to?





Komentarze