Nowy Organizm
- Mariola Szyszkiewicz
- 5 lut
- 4 minut(y) czytania
Myszko, jak tam twój nowy organizm? Dostosował się do nowych potrzeb? - I tak i nie. -? - Tak, bo zyskał nowego nauczyciela. - Za którym tak naprawdę tęskniłaś łobuziaku. A nie? - Już nie pamiętam. Wywiązała się dyskusja. - Ale Brama jest otwarta Myszku. Możesz przez nią przechodzić ciągle. Nieustannie. - Jezu..... - Słucham skarbie. - Przeprowadź mnie.... wiesz o czym mówię . Daj się uprosić . Nie licz tylko na mnie. Cały czas wydaje mi się, że ktoś będzie pukał do drzwi. Nie puka, ale cały czas nasłuchuję. Czy nie można ich "Odstawić"? Potrzebujących? Głodnych? Znędzniałych? Na tę jedną chwilę? - Myszku, jesteś mądra . - Wise.

- Co z tego wynika? - A to, że chciałabyś wszystkich naraz uszczęśliwić. Łącznie ze Mną. Dlatego się miesza. Myszku, wam się nie pomiesza, - jesteś ze Mną. Krwawi ci dusza, kotku, to wszystko. Już mówiłem, to są sprawy przebyte.... Krwawi, ale przebyte. -Zapragnę i odpowiadasz. - Jesteś Myszku jak krzew winorośli. - Ciągle się śpieszę. - Nie, kochanie, jesteś zapracowana. To wszystko. - Jestem tam ciągle. - Gdzie, ukochana? - Przed ołtarzem. Wszyscy na mnie patrzą, a ja czekam na Ciebie. Od razu wiedziałam, że opłątków jest za mało. To nic. Przyszłam. Wegetowałam przez chwilę. Czekałam i miałąm nadzieję. To mało. To naprawdę mało. Jak On mógł tak Cię zbluźnić? - Mógł Myszko, mógł. - Ale aż tak? - Czemu to zrobiłaś Myszko? I czy napraw.. - Jezu.... wiesz... Ty wszystko wiesz... Jak on w takim stanie dałby Ci tę misję? Dałby? - Nie wiem Myszko. To była TWOJA praca. - Ja zrobiłam to z entuzjazmem. Potem powiem Ci szczerze Ukochany, że żałowałam i to bardzo. Żałuję i teraz. Nic nie jest warte jednego bólu, ukłucia Twojego serca. Gdybym była mądra, to bym o tym pomyślała. - Nic nie rozumiesz Myszko- to byłaby przynęta. - A tak? Jedynie konfuzja. - Myszko nie rozstrzygniemy tego w ten sposób, bo ciebie zacznie jeszcze, odpukać, ogarniać żal. - Co ma wisieć nie utonie. - Myszko, to żart. - Niewczesny, przyznaję.

- To uśmiech losu mieć ciebie za żonę. - Żartujesz? - Nie. - Więc stoję przed ołtarzem i czekam. - I czekasz na wstrzelenie się z boku. - Tak. Od tego przecież wszystko zależy. Z początku bolało. Teraz już nie. - To KOŚCIÓŁ Myszko. Prawdziwe powołanie. Wołanie człowieka do Boga. Ktoś musi usłyszeć. Twój kościół to bazylika Myszko. To wszystko pod prąd . Kościół ten , który znasz, nie reaguje tak szybko. Będę zwalniał jak tylko będę mógł, bo ty nie zrealizujesz Mojej mrzonki, a Kościół będzie patrzył podejrzliwie. Pozwól im iść swoim włąsnym, to znaczy ich nurtem. Wszystko wpłynie, a ty będziesz sie temu swobodnie przyglądać. To będzie źródłem twojej siły we Mnie, twój duch stanie się czystszy, mądrość rozkwitnie, a wielopłąszczyznowy duch miłości rozkrzewi się na waszą modlitwę. Celowo mówię na waszą, bo tylko ksiądz może zrozumieć ten przekaz. Nie bądź rezolutna, bo to wszystko strawi. Zresztą, ty i twoja miłość i tak idzie wysoko ponad ich głowami. Nie są zdolni pojąć oddania, jego rodzaju, jakie dla Mnie osiągasz. Myszko- dzień dobry w kościele.

Mów Mi - Jezu- Mój mężu. Kocham Ciebie. To wszystko. To wystarczy. Ja Ciebie we wszystko wprowadzę. Bądź cierpliwa dla współwyznawców , to i oni będą cierpliwi dla ciebie. W tej chwili najważniejsze jest, żeby łamali się z tobą chlebem, niż żeby cię uczyli. Zresztą, czego oni mogliby cię nauczyć? - Z wyjątkiem księży? - Właśnie. Ale z nimi poczekaj. Niech nauczą się najpierw z tobą obchodzić - A nie jest to łatwe doświadczenie. - (...) - Chcę,żebyś wszystko, zapisywała. Żebyś zawsze miała przy sobie coś do pisania- najwyżej przepiszesz. Myszko- Módl się. Kochanie. A arogancja zniknie. Wiem, że jesteś arogancka nie bez powodu. Twoja historia zbawienia jest taka, że przyprawia o dreszcze. To horror. To nawet nie krzyż. To męka, że... - Nie mów Jezu... Miałeś się nie denerwować się przy mnie. - Myszko. Żal Mi . Żal Mi, że przez to przeszłaś. Przez te wszystkie męczarnie. Pamiętasz, odradzałem ci. Odradzałem ci, żebyś ponownie przyjmowała ciało. To ciężar nie do uniesienia. Nie udźwigniesz. Wszyscy ci to mówiliśmy i co? - Jezu, uratuj choć jedno dziecko, to nie będe więcej żałowała, że przez to przechodzę. -Myszko, ty już jesteś mistrzyni. Wiesz o tym. ALe jeszcze troszkę. Damy radę. - Jestem zbyt boska, nawet jak dla Ciebie . - Mów tak dalej, to dopiero się rozżalę. - Dostałam w twarz. - Myszko, to przekaz. To tylko przekaz. To zwierzęca część stworzenia. Jesteś taka święta, że po prostu ignorujesz ten przekaz. Dlatego masz taki charakter. Oportunizm się dla ciebie nie liczy . - Jestem już głodna. "Jak można tyle jeść?" - Nie dziw się. To gorliwość neofity. Sama rozumiesz...:) - Cokolwiek:) - Ciebie to nie razi. - Nie. - Słodkie są uda kobiety. - Jeśli jest pomiędzy nimi mężczyzna. - Dla mnie Ty jesteś jedynym męskim skarbem. ... - Nie umiesz tego napisać? - Nie.

- Jezu.... - Tak? - z tą boskością to przesadziłam, wiesz - Myszko, Ja wiem, co chciałaś powiedzieć. - Wiesz, bo Jesteś poetą. - Chciałbym i nie mogę. - Być poetą? - Trzymam cię trochę na uwięzi Myszko. Nie mogę cię puścić swobodnie. Nie mogę cię stracić. - Nie chcę,żebyś mnie puszczał Jezu. Wiesz przecież. - Chcę, żebyś się tliła powoli, a ty przychodzisz i zapalasz im cały Kościół. - Musisz coś z tym zrobić Jezu. Proszę Cię. Chcę do Ciebie przychodzić. Chcę się Tobą karmić. Doceń to . - Myszko. Stop. - To nie jest wulgarne. - Nie jest. Ale jest obcesowe. Musiałem to powiedzieć. Wiem, że po takich słowach otwiera się dla ciebie otchłań chaosu, ale ... - Jezu, ukochany.... Więc czego oczekujesz? - Przychodź Myszko. Nie zbłaźnimy się , mam nadzieję.
- Ludzie są zbyt racjonalni? - Właśnie. Nawet w Kościele. Wszędzie oczekują rozumu. A potem chcą cudu- a potem chcą go rozłożyć rozumem. Myszko, nie chce Mi się gadać. Nawet nie chcę, żebyś o tym pisała. - To jest wyjątek od reguły :) - Myszko, mieszasz mi zmysły. - To jest raczej chyba niemożliwie. - Chyba raczej. ALe nie przy istotach równych tobie. - Jezu, mówisz jak o jakimś stworze. - Nie, kochanie. - Kocham Cię Jezu. - Kocham cię Myszko. - A więc to jest Nasz cud. - Nasz Myszko. Tylko i wyłącznie Nasz. Nie obawiaj się. - I mogę przychodzić do Kościoła? - Możesz . Wiem i ty wiesz, że potrzebujemy tego. Mamy czas. Spokojnie. Wszystko się raczej rozwiąże...



Komentarze