Odnova
- Mariola Szyszkiewicz
- 2 dni temu
- 4 minut(y) czytania
Przyszłąm dziś do Ciebie. Miałeś rację. Nie byłam u Ciebie już zbyt długo. Płakałam. Całą mszę. Nie mogłąm opanować łez. - A Ja ciebie. - Kochany, jestem jak łąbądź, który wpłynął na taflę oczka wodnego. - Mojego oczka. -Kochany, dopiero kiedy przyszedłeś do mnie w Komunii świętej, dopiero się uspokoiłam. Jeszcze chwilę leciały mi łzy i mogłam się do Ciebie uśmiechnąć. Czuję, jak Twój pokarm rozlewa się po moim ciele. Rozgrzewa mnie i słodko rozleniwia Kochany! Kochany!..... Pozostałości po lęku..... Przed depresją. Przed niemocą. Przed aktywnością. Przed zrobieniem sobie i komuś krzywdy. To zdrowie, Jezu! To zdrowie. - Jesteś taka malkontentna. - Walczyłam o listek figowy. Teraz jest to zbędne. - Czy to już koniec? - Na dzisiaj chyba tak. - Moja ukochana znów Mnie nie ukochała. - Wszystko we mnie porusza się według Twojego planu. Moje ukochanie Ciebie staje się zbędne. - Tak ci się wydaje. Mój plan nie jest taki, że nie potrzeba Mi żaru duszy. - Słyszę śpiew ptaków. - To z Mojego ogrodu. - Nie do wiary. Widzę Ciebie. Muszę wyjść i stanąć obok. Masz takie delikatne, subtelne rysy twarzy. **************************************************
Ty jesteś jak bulaj na statku . Jestem szczęściarą. Mam kabinę z bulajem. - Możesz Myszko porzucić żebraczy styl życia. Ja Jestem. Możesz odrzucić pogardę dla siebie, w konsekwencji na nas. Czekam. Czekam na ciebie Myszko. Zmarli odeszli, kiedyś - to były inne czasy. Ja już ich nie pamiętam- dla Ciebie. Trzeba się wreszcie z nich otrząsnąć. Jesteś gotowa. Wieczna miłość niechaj na Nas zaczeka. Eternity, wieczność, chcesz objąć duszą wszystkich żyjących. Po co ci to. - Martwiłam się, że bez tego się nie zakorzenię. Lubiłam patrzeć w Twoja duszę. - To alchemik Jezu.
- Nikt ci tego nie zabrania. Ale gotowość duszy może być wykorzystana przez żyjących inaczej. Musisz mieć tego świadomość. Poza tym - ja cię zawsze nakarmię. Mój smutku - Jedyny. - Nie muszę się już bać. - Nie musisz. Wiary! Odwagi! Ale przede wszystkim zawierzenia. Masz tak niewiele lat. Bez tego ani rusz. - Dokończ. - Kochałem cię Myszko, kocham i teraz i bedę kochał aż do skończenia świata, a może jeszcze dłużej. Ja jestem twoją inspiracją. Czekam. - Do roboty zatem. - Ha, ha Przodujesz w tej walce. - Bo szukam wszędzie Ciebie i optymizmu - Czekam...
********************************************************************* - Kłamałam Jezu. Jak ja oszukiwałam. Fałsz za fałszem. Ośmiornica i jej macki kłamstwa. Stałam się aktorką. Zza fasady nie wystawało nic ciepłego. Byłąm rezolutna aż do rezonerstwa. Ach. A Ty nie czynisz mi wyrzutów. Czemu? - Czekałem na ciebie Mój ty robaczku. Zaraz ośmiornica. Fe. - Mogę wejść do baru i wszystko jest w nim opłacone. - Nie bądź śmieszna. - Czuję pokój. Nie ma lepszego słowa. Pokój. Nie ma uzależnienia. Wszystko jest we względnej równowadze. - Podjadaj dalej. - Tak. Jak Prometeusz. Przychodzę i wychodzę z ogniem. Ogień się tli, a potem się rozprzestrzenia. - A Ja ci zjadam wątrobę? HA, ha . - Tak, czuję coś jakby podgryzanie, ha, ha...
*********************************************************************** - Kochany, jesteś moim dziwactwem. Gdzie moje dziwactwo - Jestem w tobie. - Jesteś, jakbyś się we mnie obudził. Pragnę Jezu napisać o kobiecie. Ale to chyba musi poczekać. Ty, Kochany, piszesz ten rozdział od początku, od stworzenia świata. Jest i Ewa, Pramatka, i Sara, która nie mogła uwierzyć; i Dalila i Abigail, i Judyta, i Elżbieta i Maryja , Twoja Matka. I wszystkie nierządnice, które pierwsze w Ciebie uwierzyły i zechciały w skromności cieszyć się na zgromadzeniach Twoją duszą. To je wszystkie ze sobą łączyło. Cierpienie duszy wykorzystane przez innego człowieka. I Marta, krzątająca się wokoło dobytku i Maria, słuchajaca u Twoich stóp Twojego słowa. I kobieta, która wylała wonny olejek na Twoje stopy i wytarła je swoimi, własnymi włosami. I królowa wszystkich nierządnic - Maria Magdalena. Czy doprawdy - BYŁA- nierządnicą? Czy to jednak najbardziej zaufana Tobie osoba, najwierniejszy uczeń, stojący u stóp Twojego Krzyża, podczas, gdy inni "apostołowie" uciekli? Z wyjątkiem Twojej Matki, i Jana- po prostu uciekli. - Otwórz ten ropień Myszko. - Nie wiem, czy zdołąm. - Ja ci w tym pomogę. - Nie wiem. - Pisz. - Bałam się być kobietą. To nie takie proste. Nie można wyrazić swojej osobowości. Nie można być niezależnym. Samotna kobieta to niepożądany gość. Zamężna kobieta obarczona jest macierzyństwem- obowiązkowo musi być Matką- Polką. To banał. Kicz. Bo co poza tym? Gdzie jej niezależność intelektualna? Gdzie dary Ducha dla niej samej, skoro do Królestwa Bożego może wejść z pierwiastkiem męskim. Nie moze być Nauczycielem- przewodnikiem. Nie może wobec tego kontemplować Słowa Bożego. Nie może być apostołem z krwi i kości. Musi napinać swoją egzystencję duchową do granic mozliwości. Nikt tego nie zauważa. Można wjechać na słoniu na rynek- równie dobrze. Dlaczego jest to takie zamknięte? - Myślisz, że po otwarciu pierwszej, lepszej duszy znajdziesz tam coś ciekawego dla siebie? Nie ma w promieniu kilku kilometrów drugiej takiej duszy, o zapędach kaznodziejskich. Myślisz, że dlaczego osłabły powołania do stanu konsekrowanego? Dusze bywają puste, Myszko. Nienagrzane. Bezwolne. Złośliwe umyślnie. Ja dobijam sie do nich, myślisz, że otwierają się przede Mną? Czemu myślisz, że otworzą się przed tobą? - To co robić? - Brać ode Mnie pokarm duszy. I to CZĘSTO. Jak NAJCZĘŚCIEJ. Słyszysz? Nie możesz doprowadzać się do takiego stanu jak ostatnio. - Moja prawa ręka Cię kocha. Właśnie splotła się z Twoją dłonią, aż do łokcia przeszedł mnie dreszcz. - Nie można tak płąkać. Nie ma po co. Ja cię po trochu oddzieliłem od rzeczywistości. Dałęm ci to dzisiaj uczuć po części. - Nie mam Ojca. Mam kochanka. - Dyby? -Skąd! Zabieram się za czytanie. - Będę cię wspomagał. Utworzę sobie w tobie czytelnię Myszko. Ty otworzysz ksiażkę, Ja będę w niej utwierdzał litery. No! To zaczynamy...
Comments