Szelest
- Mariola Szyszkiewicz
- 27 cze
- 2 minut(y) czytania
Tak pragnę Jezu, że nie mogę się skoncentrować. Każdy szelest mi przeszkadza. Można powiedzieć, że dobrze byłoby być głuchym, ale to przeszkadzałoby mi. Nie mogłabym się w pełni Toba nacieszyć. A to jest mi potrzebne- jak kania dżdżu. Z drugiej strony - nie można wymagać, żeby ukochany mężczyzna bezustannie ratował mnie przed samą sobą. Wielokrotnie mi mówił, że jest po prostu zwyczajnie zmęczony. Zejść głęboko w ziemię - jak górnik i czerpać urobek- to prosta droga do świętości. Ale być może nei jedyna. Uśmiech losu- mój uśmiech losu, to My - ukochany. Bóg już pokarał moją głupotę i próżność. I to wszystko w aspekcie swojego krzyża, aby w życiu zagościły tajemnice radosne. On to pierwszy zapoczątkował. - wybór był prosty-osiągnęła Go tajemnica posłuszeństwa. Jak taka zgoda wygląda w ekstremalnych warunkach?- *********************************************** - Kochany, czy mógłbyś zostać moim lekarzem? - Nadwornym? - Nie dworuj sobie ze mnie. -Rozmowa z tobą jest jak palisada Myszko. - Mam już zawroty głowy od Twoich zagadek Jezu? - Mam... - Kłopoty? - Owszem. Czy znów ich sobie sama napytałam? - Nie. Tym razem nie. Dziś na modlitwie sobie o nich pogadamy . Masz ochotę? Bo jeśli nie.. - Nie mam. Naprawdę nie mam. Zawsze starałam się trzymać Cie z daleka od nich. - Nadszedł więc czas, aby zerwać tę ułudę. Przecież Ja o nich wiedziałem. Nie chciałaś abym cię leczył. - Nie chciałam abyś wziął sobie za żonę kobietę rozprawiającą tylko o chorobach. - Za dużo się tego narobiło. Ja tylko zawsze chciałem.... - Za dużo w tym wszystkim rozsądku. Nie chciałam, abyś Myślał, że moja miłość jest taka ułożona. - Lepiej Bym myślał, że jest lubieżna? - Nie. Że jest rozkoszna. - No nie. Coś Bym wymyśłił krasnalku. Czemu? Tak mógłbym pytać i nie dotarłbym odpowiednio. - Ha, ja pierwsza wymyśliłam to pytanie :Dlaczego? - I co ci odpowiedziałem? - Jeszcze nic jak do tej pory. - I ty tak cierpliwie na to czekasz? - Jestem wrogiem doktryny, Ja prędzej. - Prędzej co? - Prędzej jestem w tym gmachu niesubordynacji. - Aha i myślisz, że Mnie nie stać na to pytanie? Miałam powiedzieć, że wobec Ojca nie, ale ja włąściwie niewiele o tym wiem. - Zakładam się. - Że? - Że nie wiesz. - Jesteś pewien zakładając się, a wiec wygrana już jest Twoja. - Nie spieraj się. - Nie spieram. - Powinnaś wiecej pisać. Więcej. Stanowczo więcej. Zdejmie ci to z ciebie wielki cieżar. - Twierdzisz, że nie mogę Ciebie udźwignąć? - A nie możesz? - Wydaje się.... - Że ? - ...Że ... mogę.... - Ha, ha





Komentarze