google.com, pub-4708262830663674, DIRECT, f08c47fec0942fa0
top of page

Wstępne rozważania na temat ciszy

  • Za każde 5 minut, w których kocham Cię tu na Ziemi, Musisz mi oddać podwójne 5 minut w wieczności. - Wiesz, że cię kocham. - Wiem. - ALe to nie wszystko. Kolejny krok zrobiony. -Czuję się naprawdę "bliżej Ojca" Czemu to tak trwa? - Co? - Zbliżanie sie do tajemnicy. Nie można jej poznać, posiąść, ani nawet szczególnie się przytulić. - Między Nami jest taka różnica, że Ja się obroniłem pełniąc Wolę Mojego Ojca. - A we mnie jest. - Był. - Był marazm. - To jeszcze zwielokrotnia oczekiwania. -Tego się spodziewałeś? Kocham Cię, to mnie dekoncentrowało. - O mało Mnie udusiłaś swoją miłością:) Wyszedłem ledwie żywy ;) Każdy ma prawo do przeżywania jak należy. - Mówisz o miłości? - Nie tylko. - Czuję, że moje słowa brzmią bez pokrycia. Dlatego starałam się o miłość. - Czuję, że znów nie rozumiesz. - Tak, wracam te Słowa. Póki szybciej. Póki nie przyjdzie opamiętanie. - Trzeba ferować wyroki Myszko. - Ale racjonalne. - Tak zdecydowanie. - Czuję, że jeśli zechcesz, możesz przyjść wielokrotnie. - O to walczymy od początku. - Zmysłowość ucieka . KOMPLETNY SPOKÓJ > ******************************************


    ree

    Oto staje przede mną mój Ojciec Niebieski i pyta wprost: - Czy wierzysz w Mojego Syna? Odpowiedź jest niby prosta, ale jakoś tak sama się nie narzuca w pierwszej kolejności . Jest tak jak obca skóra na naszym ciele- oto wstrzymuję oddech i badam, czy skóra dobrze przylega na moim ciele- bo być może są jakieś odstępstwa- i poświadczyłabym nieprawdę. Chciałąbym obmyć się we Krwi Pana, ale czy to jest właśnie wyznanie wiary? Nie, nie wierzę w żaden sposób. Myśłałam, że to jest prostsze, ale nie. Przyszło mi być wypróbowaną- nie mogę, nie spełniam kryteriów. Przyszłam do Boga, do Nieba, ale mnie na Niebo nie było stać. Byłam albo za wulgarna, albo za bardzo czysta.

  • Jedno z dwojga- zawsze to samo. Sama nie mogę się zbawić. Ale Jezus nieraz mówił: Oto twoja wiara cię wybawiła. Czy to prawda? Jeśli tak, to możemy się zbawić. Imię Jezus niech zbawia. Nie mam więcej. Musi wystarczyć. Muszę żyć wśród pokus i jednocześnie nie lękać się ich. Wydaje mi się , ze jest to jakaś forma wyzysku. Wszystko przecieka. Imię Jezus zbawia, prowadzi do Domu. Nie ma mnie tam. ALe będę. To jest, była i będzie moja wiara. Jezu, czy pomożesz mi w tym? - A czy ty powierzysz MI swą duszę? - Nieudolnie. Co Ty na to Najwyższy? - Ha, ha - Bez Ciebie nie ma życia Jezu. - Let,s good. - A wiec zaczynajmy Myszko. ****************************************************


    ree

    - Jezu , zwracam się do Ciebie tym imieniem, tym razem zupełnie, zupełnie bezpośrednio. Bez obawy, co mi zrobisz. - Czyli inaczej mówiąc nabrałaś odwagi, żeby wreszcie spojrzeć Mi w twarz bez lęku? - Bez. Bez lęku. Nie wiem, co na to moja psychika, jak to zniesie . Zobaczę Ciebie. Prawdziwą Twoją Twarz, nie owijaną żadną chustą, bez takiej zasłony, zobaczę prawdę. Ale wiem przecież, że wobec Ciebie nic się nie ostoi. Czemu mnie wobec tego zachęcasz? - Bo Mnie kochasz i to jest twój następny krok. Beze Mnie nie umrzesz. Ale i nie będziesz żyła. Tak czy inaczej, nie masz się gdzie cofnąć. - czasem boję się tej miłości. Ona ogarnie przestrzenie. Rozwinie skrzydła. Zahaczy o wszystko, co jej się napatoczy. Wobec tej miłości nic nei ma szans. Wszystko zmieni. Rozetnie i zwiąże. Nic się nie ostoi. I ja w tym jestem. Przykłądam do tego rękę. A Ty zapalisz- jeśli zechcesz- cały mój świat. - On już płonie. - nareszcie jst mi ciepło. - No więc widzisz, nie ma się czego obawiać. - Chce mi się krzyczeć z tęsknoty. W tym pochodzie nigdy nie ma końća. - ALe jest fantazja . I pasja. - Chyba Twoja Pasja. - Mój i twój krzyż. - Psujesz mnie. - Tak Mi się podoba. - Nie mogę odpocząć bez Ciebie. Mój umysł nieustannie Cię namierza. Z poczucia bezpieczeństwa. - I słusznie. jesteś tak wysoko. - Zbyt blisko. Zbyt blisko. - Blisko i daleko. Rozsądnie. - Zawsze chwytasz mnie za słowo. - Sama rozumiesz. Jesteś Mi potrzebna. - Nie wiem do czego, ale i tak miło to słyszeć. - Jesteś za skromna. - Po prostu nie chcę tu nic od siebie uzależniać. - A Ja wręcz przeciwnie. - Nie muszę więec wynagradzać. - I tak i nie. Tak, bo to lubisz, nie, bo nie jest to potrzebne. Ale dobrze ci to wychodzi i cieszy cie to, więc nie mogę ci tego odebrać. Nie odbiorę ci niczego, co cię naprawdę cieszy. Chcę, abyś dobrze to zrozumiała. Nawet przewinienia. I nie odejdę. - Czuję, że naprawdę mi ulżyło. - Nie chcę, żebyś była taka spięta. Reagujesz prawidłowo. Wszystko usłyszysz. Trzeba, zebyś nabrała pewności. Także co do Mnie. . Zwłąszcza co do Mnie. - "I że cię nei opuszczę aż do śmierci.?" - Nawet więcej. Nie opuzsczę cię nigdy.


    ree

Komentarze


bottom of page