***
- Mariola Szyszkiewicz
- 2 lip
- 2 minut(y) czytania
Życie , to nie jest nieustający egzamin Myszko. - Tak, zdaje się dostrzegać ten zarys. - Trzeba trochę więcej swobody, swobodniej do tego podchodzić. - To nie jest zwykła predylekcja? Przepraszam, wypowiedziałam to słowo, czuję się bardziej komfortowo. - Doszukujesz się chaosu tam, gdzie go nie ma. - Tam, gdzie są biedni i uciśnieni. - Znowu zaczynasz? Dorabiasz sobie teorię tam, gdzie jej nie ma. - I czyż nie należy jej stworzyć? - Rozumiem, że to żart. - Chodzi też o przynależność nerek. A onanizm, duchowy, czy religijny, to w moim wypadku listek figowy, kultury, czy pytań. A co się pod tym kryje? Moralność obojętna? Chłodna? czy wyobcowana? - Dość trzaskania drzwiami. Jesteś permanentnie złośliwa. Tak trzeba, aby było. Abyś ty, uwieszona religijnie, zmieniła zdanie.

Że nie trzeba bluźniercy, aby wywołać pokłosie zgody i jedności. Tak trzymać. Jesteś w tym jedna, ale nie odosobniona. Kocham Ciebie i przytrzymuję Ciebie, także merytorycznie. Nie dywaguj za często. Na tym poziomie żale są nie na miejscu. Dywagujesz jak roslina, jak oset. A JA mam niebiańskie natchnienie, pełna czara i zrozum, że nie goryczy, ani tym bardziej zwątpienia. - Roznegliżowałam się niepotrzebnie. - Ale kto cię trzyma w szachu? Niepewność? Daruj sobie. Jesteś na to zbyt zdolna. I zbyt ambitna. I nadaktywna. Tylko tego nie dostrzegasz w pośpiechu. Ale Ja Jestem. W tobie. Nie wyzwalam ograniczeń. Po prostu miarkuję ciebie. I ty to lubisz. I po to do Mnie przychodzisz. -Wracam jak bumerang. - Bumerang zakłada oddalenie i onieśmielenie powrotu. Tego tutaj nie ma. Bronisz się tak zaciekle jak hybryda. A to jest powołanie. - Albo jest, albo go nie ma. - Ale tutaj jest. - Jestem jak zwierzę pociągowe. - Nie ma w tym dysonansu. - Ja wiem. Wszystko da się odzyskać i przetworzyć. Ale z umiarem. Tego tutaj nie ma. Ale nie martw się. Wyśniłaś Mi się dawno temu i nie pozwolę pociągnąć cię w dół. - Nie ma takiej możliwości. - Nie ma. - Więc gonię w piętkę. - Nie. Nie. Jeszcze raz nie. - Wypowiedziane słowo oddziaływuje tak boleśnie. - Bo rana jest zbyt głęboka na zwykłe ludzkie słowo. - I nie będę już obwieszona cierpieniem? - Nie będziesz musiała. Ja tu jestem i wejdę w tę dziedzinę. Akustyki włącznie.

- To znaczy, że terror zelżał? - Nie było nigdy terroru. To był zwykły ludzki lęk. Przypadek. Jedno z dwojga. Coś wynika z czegoś. Paradoks. Przyjmujesz Mnie? - Jako Dawcę chleba i życia. A także wina i oliwy. - Amen więc. Niech teraz tak będzie.




Komentarze